poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zupa serowa i wołowina bourguignon

Po śniegu zostały tylko jakby pokruszony lód. Znowu jest szaro. Święta coraz bliżej a ja pełna niepokoju stawiam kroki po brei która została z tego pięknego puchu.
Sobota była szczególna i zrodziła się potrzeba stworzenia szczególnej oprawy. Wzięłam obiad na siebie. 
Wymyśliłam zupę serową i ... wołowinę bourguignon. Dalej opisałam jak to się skończyło.

Zupa serowa:
200 gram żółtego sera (cheddar)
3-4 serki topione (w zależności od tego jak gęsta ma być zupa)
Cebula
Szklanka mleka
1 l wywaru z kurczaka
2 kromki chleba na grzanki
Sól
Pieprz

Gdy wywar był już gotowy dołożyłam do niego serki topione i drobno pokrojona, podsmażoną cebulę. Następnie starłam ser, wymieszałam z mlekiem i również dołożyłam do zupy. Mieszałam do czasu gdy składniki się połączyły a zupa stała się jednolita. Doprawiłam sola i pieprzem. Chleb pokroiłam w kostkę i podsmażyłam na rozgrzanej patelni bez tłuszczu. I tak podałam. 
Była naprawdę dobra. Sycąca i rozgrzewająca a chrupkość grzanek dawała jej zadziorności. 




A teraz wołowina bourguignon czyli beef bourguignon. Francuska potrawa robiona przez ikonę świata kulinarnego - Julia Child. Przepis wielokrotnie powielany i zachwalany prawie tak często jak był robiony. Po obejrzeniu filmu "Julie and Julia" i ja chciałam go odtworzyć. A że okazja szczególna, pomyślałam to nie ma na co czekać - najlepszy moment. 
I tak, postarałam się o bouquet garni czyli gałązkę tymianku, liść laurowy i pietruszkę, schodziłam się za winem odpowiednim do gotowania wołowiny aż w końcu miła pani w najzwyklejszym monopolowym doradziła mi jakie wziąć (swoja drogą naprawdę się tam marnuje bo wie o czym mówi) i kupiłam piękną wołowinę. I miałam niesamowita przyjemność w krojeniu jej. To mięso ładnie pachnie i kroi się bardzo przyjemnie. Do tego konsystencja i ten piękny kolor. 
Schody zaczęły się podczas gotowania... zaczęło pachnieć wątróbką (subiektywne odczucie). Sos podczas próbowania cały czas nie był zadowalający. Robiłam wszystko zgodnie z planem, starałam się i zastanawiałam co zrobiłam źle. Na dodatek o mało nie podzieliłam losu Julie czytaj mało co nie przypaliłam całego dania. Czytałam dużo przepisów w zasadzie starałam się dotrzeć do źródła więc uważam, że byłam dobrze przygotowana. Mimo tego danie było po prostu nie smaczne. Nie podam więc przepisu. Może coś zrobiłam źle, może mam inny smak. Nie wiem, w każdym razie jeśli ktoś będzie przygotowywał tą wołowinę i będę miała okazję spróbować, spróbuje. 

Pozdrawiam

środa, 12 grudnia 2012

Jajka zapiekane w bułce Cykl "Poranna uczta czyli Śniadaniowanie"

Za oknem zima. I mimo tego, że zimno, przechodząc przez ulice trzeba pokonać wały śniegu, źle się po nim chodzi, trzeba uważać aby nie wywiną orła a jazda samochodem to wyzwanie cieszę się, że jest. Jak dziecko ciesze oko i śmieje się sama do siebie gdy na chodniku tracę równowagę. Bez niego było by smutno i szaro a tak jest biało i jasno.
Kupiłam 2 tak popularne ostatnio magazyny, Smak i Kukbuk. Bardzo lubię czytać o jedzeniu, szukać inspiracji, więc myślę, że znajdę tam dużo dla siebie Na razie nie miałam czasu ich dokładnie przejrzeć a myślę, że zajmie mi to sporo czasu. Ale pierwsze wrażenie? Jestem zachwycona :)

Kolejne śniadanie. I nie ukrywam, że inspiracją był program pani Ani Starmach (za którą osobiście nie przepadam). Uwielbiam jajka na śniadanie. Pod każdą postacią, dlatego dziś:

Jajka zapiekane w bułce:
1 jajo
1 bułka
2 plasterki szynki
1 pieczarka
Sól

Odcinak wierzch bułki i wydrążam, ostrożnie aby dno pozostało całe (możecie podzielić się tym z ptaszkami:). Dodałam podsmażoną szynkę i pieczarki. Na wierzch wylałam jajko i posypałam solą. Bułka z jajkiem wylądowała w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku i czekałam na ścięcie jajka. Moje żółtko rozlało się bo usuwam z jajek chalazę a wtedy żółtko już tak nie trzyma. Dodatki mogą być różne. Papryka, łosoś, cebula, boczek, pomidor, ser żółty.


Pozdrawiam gorąco  :)


sobota, 1 grudnia 2012

Tosty francuskie Cykl "Poranna uczta czyli Śniadaniowanie"

Sobota, leniwy poranek. Za oknem szaro. W kuchni zimno. Szybko myślę jak zrobić śniadanie i wrócić do ciepłego pokoju.
Pamiętam jak tata kroił chleb, maczał w jajku z mlekiem, smażył i wcinaliśmy je po osoleniu. Dziś wiem, że przysmak ten to tosty francuskie, które równie pyszne są z dżemem. Przepis jest bardzo prosty i szybki a wynik tak pyszny jakbyśmy w kuchni spędzili co najmniej pół dnia :) A co ważne chleb, bułka mogą a nawet lepiej jak są... czerstwe :) A przecież kuchnia to nie tylko wyszukane, czasochłonne przepisy, ale też proste smakołyki.

Tosty francuskie:
3 średnie kromki chleba
2 jajka
2 łyżki mleka
szczypta soli jeśli ktoś ma ochotę

Jajka i mleko rozkłócam. Ewentualnie dodaje sól. Maczam chleb z każdej strony i smażę na rumiano. I gotowe. Smaczne są z serem żółtym, jak już wspomniałam z dżemem, pomidorem




Pozdrawiam ciepło :)

Pomysł na... rybę

Papirusy dostałam od Winiary. Na początku pomyślałam sobie kurcze co ja z tego zrobię? I od razu w głowie narodziła się jedna myśl. Jak zahipnotyzowana brnęłam do kuchni aby popełnić... rybę w papirusie. To był pierwszy pomysł i nie mogło być innego. Wprost idealny na rybę "w końcu bez panierki". Dopiero potem był kurczak dla którego stworzono papirusy. Są trzy warianty smaku ja wybrałam zioła prowansalskie. Ryby możecie wziąć tyle ile chcecie. W końcu można ja podzielić.
A więc:

Ryba w papirusie:
Filet ryby (ja miałam mirunę)
Papirus

Dwa składniki? Tak dwa, bo nie potrzebujecie już soli ani innych przypraw, wszystko co potrzeba jest w płatkach. Rybę myję, porcjuję i osuszam. Układam na jednej stronie papirusa, drugą przykrywam. I praktycznie gotowe. Smarzyć kilka minut na każdej stronie, nie długo i sprawdzać czy już wystarczy. Gdy to już układamy na talerzu. Ja podałam z pieczonymi ziemniakami i surówka z kapusty i marchewki. Ryba pachnie ziołami prowansalskimi jest miękka i naprawdę dobra.

Ten "Pomysł na" do ryby nadaje się idealnie jeśli chcemy mieć miłą odmianę:)




sobota, 24 listopada 2012

Wariackie papiery i warsztaty

Dostałam maila wczoraj. I już dziś jadę 600 km. Na wariackich papierach załatwione sprawy, znaleziony nocleg, pakowanie. Niby nic, ale czy zdarzy się kolejna okazja do warsztatów z M. Gessler? :) Dlatego teraz, wykorzystuje okazję póki młoda godzina mojej starości :)
Pozdrawiam z zamglonej drogi i zza brudnej szyby :)


sobota, 27 października 2012

Rosół

Od 2 dni jestem chora i od 2 dni chodzi za mną aromatyczny rosół z marchewką. Kiedy trawnik jest pokryty  liśćmi, powietrze jest wilgotne, a w telewizji pojawiają się wzmianki o śniegu, najbardziej potrzebuje ciepła. Ale nie z herbaty, z kawy. Tylko z zupy i to nie byle jakiej. A na osłabienie, na mnie najlepiej działa rosół. I mimo, że nie czuje nic kompletnie to jakoś przypomina mi się zapach i smak rosołu i chodzi za mną krok w krok.
Rosół jest w kuchni królem. Jest tradycją. Podstawa zup, sosów. Dla mnie koniecznie z marchewka i dużo makaronu "nitki" innego do rosołu nie toleruje. Powinien być gotowany z sercem i potrzebuje czasu minimum 3 godziny. Każdy ma na niego swoje triki, receptury.

"Kucharz Krakowski dla oszczędnych gospodyń" przepisy ułożone przez Marye Gruszecką
"Na rosół bierze się mięso wołowe, które powinno być ładnego,

ciemno-czerwonego koloru, a tłuszcz mieć twardy
i biały; różowe, blado-czerwone mięso pochodzi z młodych bydląt
i rosół z niego niedobry, a sztuka mięsa niesmaczna. Na
jedne osobę liczy się zwykle ćwierć kilo (72 ft. now.) mięsa,
a chcąc mieć bardzo smaczny rosół, pół kilo (1 ft. now.) Na
1 kilo mięsa bierze się 2 litry (2 kwarty) wody, czyli pół litra
na osobę, gdyż połowa się zawsze wygotuje.
Pierwszy sposób. Aby rosół był dobry i tęgi, nalewa się
mięso, nie płucząc go całkiem zimną wodą i gotuje na wolnym
ogniu, szumując ciągle. Po godzinie gotowania, gdy się już szumowiny
nie pokazują, soli się rosół w miarę i dodaje rozmaitej
włoszczyzny, jakoto : porów, kilka korzonków pietruszki, kawałek
selera, marchwi i cebule z łupinką, surową lub upieczoną pierwej
na blasze i kilka całych ziarnek zwykłego pieprzu. Można też,
kto lubi, dodać odrobinę kwiatu muszkatowego. Oprócz wyżej
wymienionych jarzyn daje się dla smaku kalafior i kapustę włoską,
lecz trzeba je wpierw sparzyć dobrze wrzącą wodą z surowizny
i dopiero na godzinę przed wydaniem na stół włożyć do gotuiącego
się rosołu.
Rosół powinien się gotować, stosownie do ilości i gatunku
mięsa od 2 do 3 i pół godzin, nie dłużej, ale zawsze na wolnym


Drugi sposób. Gotując mięso w sposób powyżej podany,
otrzymamy rosół tęgi, wprawdzie dobry, ale mięso utracą przez
to wszelkie pożywne cząstki i smak. Chcąc zaś mieć i rosół
i smaczną sztukę mięsa, postępuje się tak. Mięso wkłada się
odrazu do wrzącej wody, dodaje się kości, odpadków surowego
mięsa np. obrzynków od pieczeni, dróbek z kur lub innego drobiu,
(jeżeli są pod ręką) i zresztą co do szczegółu gotuje się w sposób
wyżej podany. W połowie gotowania, dodaje się, aby rosół
był mocniejszym, 6 do 10 deka (V2 ćwierci do 1/4 ft.) surowego,
uskrobanego lub usiekanego mięsa i klaruje się białkiem
rozmąconem z zimną wodą. Przed wydaniem na stół, zbiera
się pozłotę i cedzi przez gęste sito,
Drugi ten sposób gotowania mięsa w gorącej wodzie, można
polecić gospodyniom oszczędnym i w miastach, gdzie mięso
jest bardzo drogie.
Jeżeli zaś nie rozchodzi się o mięso, lecz jedynie o dobry,
mocny rosół, należy bezwarunkowo gotować go według pierwszego
sposobu."

Bardzo podobny przepis znalazłam w książce "Kuchnia Polska" z 1901 roku.



Mój Rosół :
2 udka
Kawałek szpondra lub inna wołowa część
1 duża cebula
1 pietruszka
1 seler
3 marchewki
Por
3-4 kulki ziela angielskie
3 listki laurowe
Sól
Pieprz

Ja wole rosół z 2 rodzajów mięs. Z kurczaka i wołowiny. Lubie gdy kupione mięso przez noc poleży w zimnej wodzie. Dobrze umyte. Rano zmieniam wodę i nastawiam garnek z mięsem na gazie. Gotuje niespiesznie i zbieram szumowiny. Dokładnie. Cebule obrana kroje na pól i opalam nad gazem. Dodaje obrane warzywa, ziele, listki. Zmniejszam gaz do tego stopnia aż rosół tylko "mruga" czyli lekko bulgocze, ale naprawdę lekko. Zieloną część natki wiążę i pod koniec dodaję do rosołu potem wyciągam. Sole, pieprze. Podaje jak kto lubi, najczęściej z lubczykiem, marchewka i makaronem.


Pozdrawiam

piątek, 5 października 2012

Jabłecznik na kruchym cieście

Jabłka trafiły w moje ręce dzięki życzliwości i uprzejmości sąsiadki. Już drugi raz obdarowała mnie workiem tych owoców. I to nie byle jakich owoców bo są bardzo smaczne. Po części sam gest dodaje im wyjątkowości. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że to bardzo miłe kiedy, ktoś daje Tobie coś, bezinteresownie. A ja jabłka lubię, jabłeczniki i szarlotki też :)
Kolejne podejście do ciasta kruchego i okazało się, że wyszło "jedne na milion" bajeczne :) I tego przepisy będę się już trzymać bardzo kurczowo :) No poza ilością cukru, bo gdy ma to być baza do deseru lepiej go dodać, jeśli ma być konkretnie można zrezygnować na cześć szczypty soli. Starcza na tarte o średnicy 22 cm.
Ciasto nie jest skomplikowane, ale jakie dobre :)

Ciasto kruche: 
250 gram mąki
125 gram masła
2-3 łyżki cukru / szczypta soli (opcjonalnie)
1 żółtko

Pamiętać trzeba żeby masło i żółtko było zimne. Wrzucam wszystkie składniki do miski i szybko łącze ze sobą. Formuje w kulkę i do zamrażalnika. Za godzinę wyciągam, ścieram na tarce o dużych oczkach i wylepiam formę. Nakłuwam widelcem dno i boki aby para mogła ujść spod spodu i zapobiegam w ten sposób wybrzuszeniom. Wstawiam do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i piekę 20 minut.


Jabłecznik na kruchym cieście:
Ok 1 kg jabłek
Cynamon
Cukier
Cukier z wanilią
Kruche ciasto

Jabłka obieram i ścieram na dużych oczkach. Dodaję cynamon i cukier. Ilość cukru jest zależna od tego jak słodkie mamy jabłka Mieszam. Do tego przepisu jest potrzebne ciasto surowe, czyli na poziomie zamrażalnika. Wylepiam częścią ciasta formę i układam jabłka. Ścieram pozostała część na górę jako kruszonkę. Wstawiam do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i piekę 40-50 minut. Podawać można na sposobów sto: z lodami, z bita śmietana, z sosem czekoladowym, karmelowym lub po prostu posypać cukrem pudrem.






Pozdrawiam.